piątek, 15 lipca 2011

Chłopiec z latawcem


O chłopcu z latawcem trudno napisać, żeby nie powiedzieć za dużo. Z resztą ja przed przeczytaniem książki dwa razy widziałam film, bardzo dobry z resztą. Znałam historię i trochę się bałam książki, choć przeważnie porównania książka-film wychodzą z korzyścią dla książek, może się przecież zdarzyć inaczej. Książka jednak nie zawiodła mnie, jest głębsza, bardziej przejmująca, a opisy autora tak wciągają i działają na wyobraźnię, że film, z gotowymi obrazami nie może się z tym równać. Wiele rozbudowanych motywów książki film uprościł, okroił też opisy rzeczywistości i tła wojennego i powojennego w Afganistanie. Nie potrafił oddać myśli bohaterów, ich pobudek i postaci tak dobrze jak Khaled Hosseini w książce.
Nie będę dokładnie opisywać wydarzeń, choć...Jest taka scena w książce, gdy dorosły już Amir, mieszkający w Stanach, stoi w wypożyczalni kaset wideo,  podchodzi do niego Amerykanin i przygląda się westernowi „Siedmiu wspaniałych”, po chwili pyta Amira, czy widział film, podekscytowany Amir odpowiada, że kilkanaście razy i streszcza historię. Wściekły Amerykanin odchodzi, Amir zastanawia się co zrobił źle, później stwierdza, że tego dnia nauczył się wiele o różnicach w mentalnosci amerykańskiej i afgańskiej, opowiada, że gdy jako chłopiec chodził do kina, wszyscy pytali później „jak się skończyło?, „czy byli szczęśliwi?” każdy chciał znać zakończenie filmu...
O czym jest książka? O dwóch chłopcach dorastających w Afganistanie, gdzie jeden, Amir,  pochodzi z bogatej rodziny i uprzywilejowanej grupy etnicznej Pasztunów, a drugi,  jego oddany służący Hassan, z represjonowanego ludu Hazarów.
To historia przyjaźni na nierównych zasadach, czy raczej obustronnego przywiązania, gdzie jedna strona wykorzystuje drugą. Wierny Hassan dla Amira zrobi wszystko, a Amir z dziecięcym okrucieństwem wystawia tę wierność na liczne próby, nie dając nic w zamian. To historia walki o akceptację ojca przez Amira, dorastania i kształtowania się charakteru chłopca. W reszcie historia o odkrywaniu prawdy, znajdowaniu w sobie siły i odwagi, której wcześniej nie mogliśmy u siebie odszukać i o zmierzeniu się z przeszłością.
Książka jest podzielona na trzy części, pierwsza, to właśnie dzieciństwo chłopców w Afganistanie, druga- życie w Stanach i trzecia-powrót Amira do Afganistanu.
W amerykańskiej części znajdujemy opis życia uchodźców na obczyźnie, jak myślą, jakie podejmują zajęcia i niestety, to co pokazuje jest zawsze aktualne, jakiej nacji nie weźmiemy za przykład i jakiego "kraju wygnania". 
W sumie najwięcej mam do zarzucenia ostatniej części, jest trochę zbyt bajkowa i za mało przekonująca, z drugiej strony, życie potrafi pisać najbardziej nieprawdopodobne historie.
Dodatkowym atutem, choć naprawdę szokującym,  jest opisanie skrawka Afgańskiej rzeczywistości w czasie wojny i za panowania  Talibów. Miałam i nadal mam ochotę przeczytać więcej na ten temat po lekturze Shantaram oraz po opowieściach i zdjęciach mojej przyjaciółki Helene, która spędziła kilka miesięcy w Afganistanie pracując dla francuskiej organizacji humanitarnej w Kabulu.
Trochę dziwnie czytało mi się książkę na plaży, gdzie byłam wręcz osaczona przez Rosjan i język rosyjski, czytając o tym, że Szurawi (Sowieci) to potwory z piekła rodem...
Gorąco polecam, wszystkim, którzy nie czytali.

2 komentarze:

  1. Polecam "Nad Afganistanem Bóg już tylko płacze" S.Shakib - bardzo poruszająca, prawdziwa historia pewnej afgańskiej kobiety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Basiu, dorzucę do listy "do przeczytania".

    OdpowiedzUsuń