środa, 24 sierpnia 2011

Beatrycze i Wergili


Lubię czytać Yanna Martela, choć po „Życiu Pi” przeczytałam jego pozostałe książki i nie były tak dobre jak tamta, to „Życie Pi” jest dla mnie książką na tyle ważną, że będę sięgać po to co autor napisze, dopóki się nie znudzę.
Czekałam na „Beatrycze i Wergiliego”, czytałam już o temacie książki i kontrowersjach na jej temat i byłam ciekawa moich własnych wrażeń. Martel napisał książkę wytrącającą z równowagi, taką, o której myśli się po przeczytaniu, szokującą, ale sama nie wiem czy dobrą czy nie. Choć skończyłam czytać kilka dni temu dalej myślę, jak ją ugryźć.
Główny bohater, Henry jest autorem jednego bestsellera i od pięciu lat pracuje nad nową książką, książką o Holokauście, której postanowił nadać nietypową formę dwustronną, z jednej strony zawrzeć esej z drugiej powieść. Tłumaczy, że powstało wiele książek i filmów o tej tematyce, ale zazwyczaj skupiają się na jakimś wycinku wydarzeń tego okresu, stanowi on tło dla romantycznej lub przygodowej historii, albo produkcje te mają charakter czysto dokumentalny, a przez to przystępny tylko dla tych, którzy świadomie chcą po nie sięgnąć. Według Henrego trudno jest opowiadać fikcyjną historię, bez nakreślenia realiów, ale też ciężko te realia przybliżyć bez pokazania ścisłych faktów. Powieść Henrego, jak i jego logika nie znajdują zrozumienia u wydawców i nasz bohater jest skończony jak pisarz. Henry zabiera żonę, wyjeżdża do Europy i zaczyna nowe życie. W tym czasie, różnymi drogami docierają do niego listy od czytelników jego pierwszej powieści, w tym jeden, który zburzy jego świeżo odzyskany spokój. Otóż dostaje w liście „Legendę o św. Julianie Szpitalniku” Gustava Flauberta, z zakreślonymi fragmentami, próbkę sztuki, a właściwie dialogu wyjętego ze sztuki, oraz lakoniczny list od jej autora. Zaintrygowany postanawia się spotkać z nadawcą listu, który mieszka w tym samym mieście.
Wszystko wygląda dość dziwacznie, „Legenda...” to historia człowieka, który z wyjątkowym okrucieństwem zabijał zwierzęta, a ostatecznie został świętym za okazanie dobroci choremu na trąd. Próbka sztuki to rozmowa między oślicą Beatrycze i małpą Wergilim (imiona przewodników po niebie i piekle w „Boskiej Komedii” Dantego), które głodują, o gruszce-jej smaku, zapachu i kształcie; swoją drogą, opis gruszki i dialog, są bardzo obrazowe. Autor listu okazuje się wypychaczem zwierząt, o niezbyt miłej aparycji. Jak się okazuje taksydermista pisze dramat, którego bohaterami są właśnie Beatrycze i Wergili i prosi o pomoc, bo utknął w pracy nad szczegółami. Henry z natury nie potrafi odmawiać i angażuje się w projekt.
Tu zaczyna się robić coraz dziwniej i mroczniej i tu zaczyna się właściwa akcja. Wizyty Henrego u wypychacza zwierząt, odczytywane na głos fragmenty jego sztuki i nasuwający się od początku wniosek, że taksydermista w rzeczywistości odnosi się do Holokaustu. Nie są dla nas jednak jasne jego pobudki, jego rola w wydarzeniach, czy próbuje oczyścić się ze złych wspomnień? Czy szuka odkupienia i oczyszczenia od niewygodnych wspomnień. Martel poprzez swoich bohaterów tłumaczy nam swój zamysł „To właśnie obojętność wielu, połączona z nienawiścią niewielu, przypieczętowała los zwierząt”, pokazuje zagładę Żydów poprzez wymieranie kolejnych gatunków zwierząt.  Pomysł ciekawy, pytanie czy wolno mu było? Z drugiej strony jeżeli Spielberg może naginać historię, aby stworzyć hit kasowy o  Holokauście, czemu Martel nie może go przedstawić za pomocą zwierząt? Przynajmniej niczego nie ubarwia.
Co mnie drażniło, to łopatologiczne wyjaśnianie metafor i symboli, autor mógł to pozostawić czytelnikowi. Książkę czyta się bardzo szybko i pozostawiłaby niedosyt i może też wrażenie zbytniej powierzchowności, gdyby nie, zawarte na końcu „Gry dla Gustawa”.   Z drugiej strony, autor, szukając nowej formy mówienia o Holokauście i zadając pytanie czy taka forma jest potrzebna, chyba sam sobie odpowiedział, że nowa, dobra forma nie istnieje. Nie wiem czy to książka dobra czy zła, ale na pewno intrygująca i uważam, że warto po nią sięgnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz