środa, 8 grudnia 2010

Polacy mają depresję totalną, dlatego, że nie ma słońca...

Parafrazując Kazika zaczęłam, bo jakoś tak się składa, że w tym okresie zawsze mnie dopada „zimowa deprecha”. Nie wiem na czym to polega, bo klimat zmieniłam na zdecydowanie cieplejszy i bardziej słoneczny, może mam to we krwi?Choć pewnie przyczyny są inne, w Polsce to był brak słońca i szarość zaokienna, tutaj chyba tęsknota za zimą (bo przecież są też piękne zaśnieżone, słoneczne dni!) i  za świętami.
Wigilia 2008 u moich rodziców

X i moi znajomi z Cypru chodzą po wodzie i nadziwić się nie mogą:)
Tutaj chyba nigdy Bożego Narodzenia nie poczuję, zawsze opowiadam moim znajomym, że polska Wielkanoc nie może się równać z tutejszą, ale Boże Narodzenie polskiemu do pięt nie dorasta. Wszystko po trochu się na to składa, pogoda nie ta, ludzie nie ci i tradycje też nie. W Polsce te święta są takie ciepłe i rodzinne i uroczyste, dłuugie przygotowania pysznego jedzenia, pachnąca choinka, śnieg za oknem, dom pełen ludzi, hałasu, śmiechu, opłatek, gotowanie i pieczenie,jedzenie, picie, gadanie, no i „pasterka”. Co roku tradycyjnie spotykamy się ze znajomymi o północy, kiedyś po prostu składaliśmy sobie życzenia i przechadzaliśmy się po centrum Gdyni popijając piwko , od wielu lat spotykamy się u znajomych w Blues Clubie i tam świętujemy.

pasterka 2004, jakie z nas dzieci były!
doroczna, niestety wymarła, tradycja grupowych seansów "Władcy Pierścieni"

Wielu Cypryjczyków w ogóle nie obchodzi Wigilii, dopiero w pierwszy dzień Świąt spotykają się na lunch, na szczęście moja rodzina tutaj obchodzi wigilię, na nieszczęście, głównym daniem jest ...Indyk, nie ma uszek i barszczu, sałatki i innych pyszności.  Nie ma pachnącej choinki i prezentów. W zeszłym roku uparłam się i znaleźliśmy prawdziwą choinkę i postawiliśmy u nas w mieszkaniu, dla chcącego...w tym roku trochę się boję, że główną ozdobą choinkową będzie wspinająca się na nią kota, a zabawki, to będą jej zabawki, w każdym kącie mieszkania, ale trudno, kto nie ryzykuje...
Na "dobicie" człowiek dostaje Sylwestra na Cyprze...rodzinna kolacja, a potem! można iść do znajomych grać w karty! ubaw po pachy:)
Cóż niestety ceny biletów lotniczych w okresie świątecznym skutecznie zniechęciły, czy wręcz uniemożliwiły nam podróż na Święta do Polski i mam nadzieję, że po raz ostatni, czekam aż się pojawią przyszłoroczne i kupujemy, nie chcę kolejnych świąt na Cyprze!
Jako, że najdotkliwiej człowiekowi chandra doskwiera jak nic nie ma do roboty, to sobotę spędziłam pochlipując, zwłaszcza, że X siedział w bibliotece i dodatkowo byłam samotna. Na całe szczęście na wieczór miałyśmy zaplanowane babskie wyjście i musiałam się zebrać i ogarnąć mieszkanie, jako, że zaprosiłam koleżanki na "beforka", humor wkrótce się poprawił. Muszę przyznać, że od czasów wczesnostudenckich, a potem erasmusowych nie imprezowałam tyle co tutaj. Jest to głównie zasługa mojej sporo młodszej koleżanki Magdy, która ma dużo energii, mocny łeb do picia i wyciąga, mnie podstarzałego lenia, na tańce, regularnie. Spotkałyśmy się w towarzystwie mieszanym (dwie Polki, Słowaczka i Rosjanka) i byłyśmy nie lada atrakcją w klubie RnB do którego trafiłyśmy, całkiem przypadkiem. Czułam się trochę jak na filmie, albo jak w pewnym klubie w Bangkoku, gdzie byłyśmy na Imprezie z Rudą i moją ówczesną szefową parę ładnych lat temu,  a na pewno nie jak na Cyprze. Widząc głównie „kolorowe” twarze dookoła, myślałam sobie, że nie miałam nawet pojęcia, że takie miejsce tu istnieje, ale zabawa była przednia.
W niedzielę trochę pichciłam i poszliśmy z mężem na nowego Harrego Pottera  i to dopełniło mój weekend bardzo pozytywnie. Ja Harrego uwielbiam i uważam, że najnowszy  film jest najlepszy ze wszystkich dotychczasowych, wiele scen jest dokładnie tak przedstawionych jak sobie wyobrażałam czytając książkę i jest mega przerażający, zwłaszcza dla mnie, bo ja strachliwa jestem:)Polecać nie muszę, bo jak kto lubi to i tak pójdzie.
P.S. czekam aż mi mama albo brat podeśle przepis na pierniczki i będę się wprowadzać w nastrój świąteczny!

Kilka fotek z jednej z chyba najlepszych sylwestrowych eskapad na wioskę:
babeczki Kasi, mniam


tańce, hulanki, swawole!

I nawet Kevin był i na zdjęcie się załapał!



7 komentarzy:

  1. Magda z tym co piszesz o Świętach za granicą z dala od domu rodzinnego, zgadzam się z Tobą w 100%. To takie Święta nie Święta. Mi przyszło spędzać Boże Narodzenie poza domem, już trzeci raz. W przyszłym roku powiedziałam, że choćby miał mnie ktoś pokroić, Święta spędzamy w Polsce.
    Mimo tego, że w Indiach jest stosunkowo dużo katolików (wielu wśród naszych znajomych), to spędzanie Świąt ogranicza się do pójścia na pasterkę.

    Knajpy są udekorowane, sklepy przygotowują jakieś oferty, ale atmosfery jako takiej jest zero. W ubiegłym roku byliśmy na Goa przed Świętami i bardzo się ubawiłam widząc ustrojone choinki w takim upale, albo bałwany i renifery namalowane na szybach, w miejscu gdzie chyba nigdy nie widzieli śniegu :)

    W ubiegłych latach starałam się przygotować chociaż jakąś namiastkę Świąt, gotowałam cały dzień, a później siedziałam wkurzona bo Naveen nie chciała tego ze mną jeść...bigos robiony z amerykańskiej kapusty kiszonej w puszce nie do końca chyba przypomina polski bigos ;)

    Tak więc w tym roku postanowiłam, że gdzieś się wybierzemy na kolację, potem na Pasterkę i to wszystko, a w przyszłym roku ze wszelkimi obyczajami i zwyczajami spędzimy gwiazdkę w Polsce :) Trzymaj się kochana, świąteczne uściski z daleka!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To też moje trzecie Święta na Cyprze, pierwsze były zanim się tu sprowadziłam na dobre i też je mocno przeżyłam, pomimo, że przyjechałam do mojego ukochanego faceta, to nie było to i dodatkowo w tym samym czasie brała ślub moja bardzo bliska przyjaciółka i o czym zdecydowała, kiedy ja już miałam bilety i chciała mnie na świadka, więc ryczałam jak głupia.
    Rok później wspólne święta w Polsce z Xeniosem, świeżo zaręczeni, milusio.
    W zeszłym roku gorączka i antybiotyk przykuły mnie do wyra i może dobrze, bo jakoś mniej się zamartwiałam, że jestem tu.
    A teraz, wyobraź sobie, że mój mąż wyszykował mi niespodziankę, kupił bilety i załatwił mi urlop z moim szefem i jedziemy do Polski, co prawda dopiero 28, bo nie dał rady znaleźć inaczej biletów, ale i tak bardzo się cieszę, rodzice zapowiedzieli dodatkową wigilię:)
    Moja przyjaciółka Marta śmieje się, że nauczył się czytać po Polsku i to mój blog go zainspirował.
    Więc nie będę kombinować z Polskim jedzeniem, bo X nie znosi kiszonej kapusty i za rybami też nie przepada, tylko spokojnie przeczekam święta tu, wiedząc, że za chwilę pojadę odmrozić sobie nos:)
    Pozdrawiam i ściskam i Wesołych mimo wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super :) Ale masz kochanego mężulka:)Ja jakoś przetrzymam jeszcze jeden rok, ale ogólnie wrzucam na luz tym razem, bo inaczej znowu będzie dół...
    Najlepsze jest to, że w czasach kiedy Święta były oczywiste (zawsze co roku spędzane z rodziną)nie doceniałam ich za bardzo. Zawsze wszyscy się śmiali, że znowu trzeba będzie jeść przez trzy dni, itp. itd. teraz, gdy tego nie ma to generalnie deprecha i tęsknota... Tak więc za rok, spędzimy chyba cały grudzień w Polsce i pokażę Naveenowi, całą tradycję związaną ze świętami od A do Z :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to w przyszłym roku spotykamy się w Polsce:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekamy czekamy czekamy czekamy I geniealne foty na wpisie hihi Cesarz

    OdpowiedzUsuń
  6. Klakierzuć klakierzyć klakierzyć

    OdpowiedzUsuń