500 g mielonego mięsa (ja użyłam wołowiny)
1 jajko
Łyżeczka mielonej kolendry
Sól, pieprz
Mąka do obtoczenia kulek
Sos:
puszka mleczka kokosowego
Puszka krojonych pomidorów
1-2 łyżeczek garam masala
1 łyżeczka czerwonej papryki
szczypta ostrej papryki
1 ząbek czosnku
kawałek świeżego imbiru około 2 cm
1 duża cebula
sól
olej do smażenia
Świeża kolendra do podania
Wymieszać mięso z przyprawami i jajkiem, uformować małe kulki, obtoczyć każdą w odrobinie mąki.
Posiekać cebulę, imbir i czosnek (można wycisnąć), podsmażyć na głębokiej patelni, na odrobinie oleju, aż cebula się zeszkli, dodać przyprawy, po chwili dodać pomidory i mleczko kokosowe, wymieszać, doprowadzić do wrzenia i delikatnie włożyć kulki. Gotować około 20 minut, na małym ogniu, od czasu do czasu delikatnie poruszając kulki, żeby nie przywarły, ale też nie rozpadły się.
Wymieszać mięso z przyprawami i jajkiem, uformować małe kulki, obtoczyć każdą w odrobinie mąki.
Posiekać cebulę, imbir i czosnek (można wycisnąć), podsmażyć na głębokiej patelni, na odrobinie oleju, aż cebula się zeszkli, dodać przyprawy, po chwili dodać pomidory i mleczko kokosowe, wymieszać, doprowadzić do wrzenia i delikatnie włożyć kulki. Gotować około 20 minut, na małym ogniu, od czasu do czasu delikatnie poruszając kulki, żeby nie przywarły, ale też nie rozpadły się.
Podajemy z ryżem, najlepiej basmati, posypane świeżą kolendrą, jak gotuję ryż podawałam już wcześniej tutaj: ryż
Ja do tego przygotowałam brokuł inspirowany przepisem Jamiego Oliviera, którego dokładnie nie pamiętam.
Dzielę brokuł na różyczki, obgotowuję krótko, kilka minut. Wyrzucam na kratkę do grillowania w piekarniku i grilluję kilka minut. Rozgniatam bokiem ostrza noża kilka ziarenek kardamonu, wyrzucam łupiny, rozgniecione środki plus sporą szczyptę kolendry mielonej, sól, pieprz i sok i miąższ z pół cytryny mieszam z jogurtem (150-200 gram) i tym polewam brokuła przed podaniem.
P.S. Marta, jak sama wiesz możesz spokojnie zastąpić kulki mięsne tofu, bo kulki sojowe raczej się rozlecą, chyba, że je dobrze skleisz jajkiem, bułką namoczoną w mleku i olejem, to może jest szansa, że pozostaną kulkami a nie pulpą.
Pizza z czymkolwiek bądź* bo liczy się ciasto
Pizza z czymkolwiek bądź* bo liczy się ciasto
Ciasto na pizzę:
½ szklanki wody
1½ szklanki mąki, można posypać więcej jak trzeba
1 łyżeczka soli
1 łyżka cukru lub miodu
1 łyżeczka drożdży suszonych lub pół kostki świeżych
1 łyżka oliwy z oliwek
Sos:
Puszka krojonych pomidorów
Ząbek czosnku
Szczypta:
pieprzu, czerwonej papryki, cynamonu
dwie-trzy szczypty soli i oregano
Ciasto:
Zagniatamy wszystko razem ( jeżeli używamy świeżych drożdży, to trzeba je rozprowadzić ciepłą wodą, suszonych nie, ja używam suszonych, bo innych tu nie uświadczę), przykrywamy czystą, suchą ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia.
Sos:
Sos:
Podgrzewamy składniki razem w garnuszku i odparowujemy trochę.
Ciasto z miodem ma fajny aromat, ale jest też bardziej kruche niż z cukrem, co kto lubi. Jak już wyrośnie rozpłaszczamy na blaszce, paluchami, lub wałkujemy, ale wtedy potrzeba więcej mąki, a ja tak nie lubię, no chyba że potrafimy tak:
Na tym rozprowadzamy sos i wszystko inne na co mamy ochotę i żółty ser (najlepiej mozzarella) i pieczemy, krótko, w bardzo gorącym piekarniku.
Ja kocham mój piekarnik :) prawie jak męża i Matyldę, ma funkcję to pieczenia chleba, nagrzewa się do 230 stopni, pizza jest sucha, ale nie przesuszona, cieniutka i gotowa w kilka minut.
*Ja najbardziej lubię pizzę z tuńczykiem i cebulą, jak na zdjęciu albo z prosciutto, suszonymi pomidorami, pieczarkami, a tuż po wyjęciu z piekarnika wrzucam na środek trochę ricotty i rukolę. Inny doskonały pomysł to szynka wiejska, kurki i na koniec śmietana i koperek (ten pochodzi z gdyńskiej Sole Siciliana, mniam, gdzie niestety zastąpiono już teraz kurki pieczarkami), albo duszony szpinak, czosnek, kawałki grillowanej piersi kurczaka i świeże pomidory (jak w di Strada innej gdyńskiej pizzerii), albo szpinak, feta i salami i pomidory i na cokolwiek macie ochotę.
No i smacznego!
No i smacznego!
no Magda musisz więcej takich przepisów przedstawić, ja może w piątek dam rade z Twoimi brokułami..
OdpowiedzUsuńHi, hi, postaram się:)
OdpowiedzUsuńMNIAM, DZIEKI, A JA PROBUJE CIAGLE OD NOWA Z DIETA I NIC ... ACH JO ;)
OdpowiedzUsuńDasz radę, wierzę w Ciebie!musisz się po prostu przestawić, ciąża, karmienie, już zapomniałaś co jest dla Ciebie "normalne":)
OdpowiedzUsuńWidzisz, my ciągniemy dietkę trzeci tydzień teraz:) Tylko Xenios się już trochę łamie, chociaż go nie głodzę przecież! Te rzeczy pichciłam jeszcze przed Pragą, tylko, że dopiero co zgrałam zdjęcia z aparatu, jak to ja:)
no a my zaraz jedziemy do pl, wiec nie wiem czy nie poczekac z dieta do ny, hmmm, i tak zawsze znajdzie sie jakas wymowka
OdpowiedzUsuńTak, jak pojedziesz do mamy to będziesz jeść i szkoda nie:) jak wpadam do Polski to się rzucam na wszystko po kolei jak wygłodniała:) i chociaż mam mega doła, że tu zostaję na święta i choć też będzie dużo okazji do jedzenia, to jednak nie aż taka pokusa jak w domu:)
OdpowiedzUsuńDziś kupuję składniki na kulki mięsne, aż się ośliniłam czytając przepis :) U nas będą drobiowe, bo Naveen nie jada wołowiny. Dam znać jak wyszło bo to, że będą pyszne nie ulega wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńA więc donoszę z placu boju, że kulki zostały przygotowane, a następnie z wielkim apetytem pochłonięte :) Tak jak wcześniej pisałam zrobiłam z kurczaka zamiast wołowiny. Do mięsa dodałam również posiekaną świeżą kolendrę. Naveen jadł, aż mu się usy trzęsły :) Pyszne danie, w nieco hinduskim stylu. Polecam wszystkim!!!
OdpowiedzUsuńcieszę się, jak mąż docenił, znaczy, że dobre:)
OdpowiedzUsuń