poniedziałek, 14 lutego 2011

A Touch of Spice/Πολίτικη κουζίνα


Politiki Kouzina to film naprawdę niesamowity, pełen smaków i zapachów i pobudzający wyobraźnię, a do tego zabawny, poruszający i dobrze oddający historyczne tło wydarzeń. Co ważne, nie jest też nowy (2003 rok) dlatego nie wpisuje się w modne ostatnio kino o gotowaniu, które bywa lepsze lub gorsze, a częściej gorsze.
Tytuł oryginalny oznacza po prostu kuchnię miasta (πόλη), ale odnosi się do kuchni Konstantynopolu (Κωνσταντινούπολη), choć, można go też interpretować jako kuchnię polityczną, co bardzo dobrze oddaje sens filmu i pokazanych w nim wydarzeń na wielu płaszczyznach.
W pierwszych scenach filmu widzimy głównego bohatera Fanisa, profesora astronomii i astrofizyki ze studentami, w Atenach. Wkrótce z jego wspomnień dowiadujemy się, że jako chłopiec Fanis mieszkał w Konstantynopolu.
Kiedy chłopiec miał siedem lat jego życie kręciło się wokół sklepu spożywczego specjalizującego się w przyprawach, prowadzonego przez jego dziadka, Fanis uczył się tam o życiu, gotowaniu i odrabiał lekcje. Dziadek Vassilis, obdarzony niezwykłą wyobraźnią miał niekonwencjonalne metody przekazywania wiedzy. Vassilis  ucząc chłopca o systemie słonecznym opowiada, że słońce jest jak pieprz, gorące, ale niezbędne do życia, ziemia jak sól, bez której nie może powstać żadna potrawa, a Wenus najlepiej obrazuje cynamon, jak każda kobieta gorzki i słodki.

Pomagając w sklepie dziadka Fanis poznaje też córkę najlepszej przyjaciółki swojej mamy, miłość swojego życia, turecką dziewczynkę, Saime. Film ukazuje społeczność grecką i turecką żyjące w symbiozie (tak, jak to z resztą miało miejsce dawniej też na Cyprze), która niestety wkrótce zostanie zburzona. Wkrótce Fanis, wraz z rodzicami zostanie zmuszony do wyjazdu przez władze tureckie. Dziadek chłopca jako obywatel Konstantynopolu może pozostać w mieście, to samo tyczy się jego córki, mamy Fanisa i jego samego, jednak ojciec chłopca jest obywatelem greckim i czeka go deportacja. Nagle Fanis dowiaduje się, że za kilka dni wyjeżdżają do Aten. Świat chłopca i jego rodziny zostaje zburzony, jak opowiada patrząc na wydarzenia tamtych dni, już nigdy, nigdzie nie będą u siebie, Turcja wypędza ich jako Greków, Grecja, przyjmuje ich z niechęcią, jako Turków. Po latach ojciec przyzna się też, że urzędnicy, którzy przyszli mu przekazać informację o przymusowym wyjeździe, dali mu też inną opcję-przejście na muzułmanizm i nie może się pozbyć wyrzutów sumienia, że przez kilka chwil nawet ją rozważał.

Rodzina ma trudności z przystosowaniem się do życia w Grecji, Fanis cierpi z tęsknoty za Saime, ma trudności w szkole, bo język, którego używa ma naleciałości z Konstantynopolu. Chłopiec najchętniej spędza czas w kuchni i gotuje, nawet do szkoły nosi małą, przenośną kuchenkę, którą ofiarowała mu jego ukochana i na niej, na przerwach, przygotowuje proste potrawy dla koleżanek. Rodzice martwią się o chłopca, martwią się, że „skończy” jako homoseksualista co prowadzi, do paru przezabawnych sytuacji, jak na przykład ksiądz odprawiający egzorcyzmy i pouczający rodzinę, na temat wychowania i przyszłości chłopca, ale ze smakiem pochłaniający przygotowane przez niego smakołyki. Koniec końców, Fanis dostaje zakaz wstępu do kuchni, co na lata odcina go od kuchennych zainteresowań i od jedynej czynności, dzięki której czuł związek ze swoim dawnym życiem. W ramach buntu chłopiec przeprowadza się do łazienki i przez kolejne lata z utęsknieniem czeka na wizytę dziadka.
Vassilis wielokrotnie obiecuje, że przyjedzie, jednak zawsze znajduje jakąś wymówkę, ostatecznie, gdy ma się pojawić na ślubie wujka chłopca, bardzo podupada na zdrowiu i trafia do szpitala. Po wpływem tego wydarzenia Fanis postanawia wrócić do Istambułu, gdzie tam spotyka Saime, teraz mężatkę, ożywają wspomnienia, a Fanis zmuszony jest do przemyślenia swojego dotychczasowego życia...


Gorąco polecam i warto oglądać po dobrej kolacjiJ
P.S. Film jest trochę po grecku, trochę po turecku, a trochę po angielsku, dla mnie zabawne były również różnice w języku greckim z Polis i greckim greckim, na które zwracał mi uwagę mąż, na przykład zamiast zapytania „co Ci ugotować?” pada „jak ( w jaki sposób) Cię ugotować?”, ale i bez zrozumienia tego jest masę przezabawnych sytuacjiJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz