Mam ostatnio sporo szczęścia do książek, do niektórych zakupów przygotowuję się wcześniej, czytam recenzje, planuję co kupię, inne kupuję impulsywnie i tym większa moja radość jak się uda dobrze trafić.
„Opowieści z Narni” to jedna z moich ulubionych książek i wcale nie odbieram jej jako książkę wyłącznie dla dzieci, pomimo, że to ładna baśń. Dodatkowo nie zaprzyjaźniłam się z książką ze względu na jej popularność w ostatnich latach (choć oglądam ekranizacje kolejnych części i kiedyś oglądałam też brytyjski serial), dwutomowe wydanie wszystkich części „Opowieści...” dostałam od mamy wiele lat temu i na skutek wielokrotnego czytania i pożyczania niestety już się rozpadło. Zawsze chciałam przeczytać coś, co C.S. Lewis napisał dla dorosłych, niestety nic nie mogłam znaleźć, podczas ostatniego pobytu w Polsce z miłym zaskoczeniem zauważyłam na półce w księgarni „Dopóki mamy twarze”.
Książkę skończyłam czytać dwa dni temu i „siedzi mi w głowie” cały czas i jestem pewna, że za jakiś czas przeczytam ją ponownie, a na to niestety rzadko mam ochotę, zwłaszcza od razu po zakończeniu lektury.
Lewis za inspirację swojej powieści przyjął mit o Erosie i Psyche, choć jak sam przyznaje traktuje go raczej za punkt wyjściowy i interpretuje na nowo. Narratorką i główną bohaterką autor uczynił Orual, córkę króla Troma, władcy starożytnej krainy Glome. Orual została obdarzona wyjątkową inteligencją i szkaradną twarzą, jej rodzona siostra Rediwal jest piękna, lecz niezbyt mądra, a dodatkowo, zazdrosna, kłótliwa, leniwa i kocha snuć intrygi, natomiast ich przyrodnia siostra Psyche, okazuje się wcieleniem spokoju, urody i mądrości, do tego stopnia, że ludzie biorą ją za boginię.
Dziewczyny mają ciężkie życie z porywczym i okrutnym ojcem, który szczerze ich nienawidzi i za wszelką cenę pragnie męskiego potomka aby przejął po nim władzę nad królestwem. Składa liczne ofiary bogini Ungit, choć traci cierpliwość, z racji, że dała mu jedynie bezużyteczne córki oraz, że królestwo nawiedzają coraz to kolejne plagi i bieda.
Edukacją dziewcząt zajmuje się grecki niewolnik-Lizajasz, zwany Lisem, Orual i Psyche przyjmują jego nauki z chciwą ciekawością, a jego samego kochają jak dziadka, natomiast Rediwal jest znużona przymusem nauki, szuka nowych plotek i miłostek, marzy głównie o wyjściu za mąż. Na skutek jej gadulstwa i intryg dochodzi do tragedii, zazdrosna Bogini żąda Psyche jako ofiary, na co król ochoczo przystaje, ciesząc się, że uratował własną skórę.
Orual pisze swoją książkę już jako stara i doświadczona królowa Glome, a ma ona stanowić akt oskarżenia przeciw bogom, którzy kpią sobie z ludzi, traktują ich jak zabawki, zabierają to co kochają najbardziej, mamią obietnicami szczęścia i spokoju, po to tylko aby zadane im później cierpienie było większe.
Orual nie zawsze wierzyła w istnienie bogów, zwłaszcza, że była pod silnym wpływem pragmatycznych nauk Lisa, według którego religia i bogowie to tylko wiara dla mas, pospólstwa, które potrzebuje się do kogoś modlić i kogoś obwiniać za nieszczęścia i przypisywać bogom, to czego nie mogą zrozumieć. Jednak pewne wydarzenia w życiu królowej przekonują ją, że bogowie istnieją, a ludzie to ich zabawki. Orual czuje, że musi napisać swoją książkę, choć nie oczekuje odpowiedzi, nie boi się też konsekwencji, gdyż całe jej życie było pasmem udręki; utrata ukochanej siostry, niemożność dzielenia życia z ukochanym mężczyzną, brzemię cierpienia, które zadała Psyche i musi się z nim ciągle zmagać.
Z czasem królowa, za sprawą swoich koszmarów nocnych, przywidzeń i również kilku rzeczywistych wydarzeń zaczyna dostrzegać inne strony historii swojego życia: cierpienie zadane innym, własną samolubność, o którą wcześniej oskarżała bogów, jak cienka granica dzieli miłość od nienawiści, jak łatwo krzywdzić i niszczyć tych, których rzekomo się kocha i jak łatwo zamknąć oczy na potrzeby i uczucia innych. Zaczyna się zastanawiać nad pobudkami jakie nią kierowały w życiowych wyborach, nad rzeczywistym obliczem i władzą bogów.
Orual ostatecznie dochodzi też do wniosku, że bogowie, nie dają nam odpowiedzi na zadane im pytania, dopóki zalewamy ich swoim bełkotem, nie potrafimy sprecyzować własnych myśli, kiedy nasze pytanie staje się tym właściwym, które, naprawdę chcemy zadać dostajemy odpowiedź.
Powieść jest niewątpliwie wielopoziomowa i zmusza do zastanowienia się nad licznymi kwestiami: nad ludzką naturą i uczuciami, nad kwestią wiary, nad tym jak wiele spraw nigdy się nie przedawnia i nad tym w jakim stopniu kierujemy i możemy kierować własnym losem.
Przeczytałam też, że inspiracją dla postaci głównej bohaterki mogła być ukochana Lewisa Joy Gresham, a także, że rozważania filozoficzno- religijne to dylematy samego autora, który przeszedł w swoim życiu przez fazę zwątpienia i wiary; co jednak warto zaznaczyć, książka nie jest jakąś moralizatorską opowiastką nakłaniającą do wiary, jest bardzo daleka od podawania nam gotowych wniosków i rozwiązań.
A tak na marginesie, tym, którzy nie widzieli polecam film „Cienista Dolina” z 1993 roku, który opowiada właśnie historię C.S Lewisa i Joy Gresham (znakomici Anthony Hopkins oraz Debra Winger) oraz przynajmniej lekko przybliża nam Inklingów, oksfordzki klubu dyskusyjny pisarzy, do której należał autor i na przykład również J.R.R. Tolkien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz