środa, 16 marca 2011

Karmel-Sukkar banat‎


Karmel chciałam zobaczyć już od jakiegoś czasu i cieszę się, że się udało. Tytułowy karmel, choć wygląda smakowicie, nie jest smakołykiem, a służy do depilacji, bo akcja filmu skupiona jest wokół malutkiego salonu piękności w Bejrucie.
Libańska reżyserka Nadine Labaki, która wcieliła się również w postać Layale, właścicielki zakładu, stworzyła barwny i ciepły obraz o kobietach. Film opowiada historie pięciu kobiet, w różnym wieku i z różnorodnymi problemami i marzeniami. Obserwujemy ich codzienne życie, rozmowy i dążenia, do szczęścia, miłości oraz wybory, których dokonują. Kobiety spotykają się w zakładzie, dyskutują o problemach, wspierają się na wzajem, próbują pomóc w rozwiązaniu problemów.  Dodatkowo ciekawe jest tło tych zmagań, rzeczywistość, w której przyszło im żyć,


Layale chce zarezerwować pokój w hotelu aby spędzić rocznicę z kochankiem i gdziekolwiek się udaje, pada pytanie o akt ślubu, samotnej kobiecie nie daje się możliwości spędzenia nocy w hotelu z jej nieślubnym partnerem. Dziewczyna pragnie szczęścia dla siebie, ale wkrótce, po poznaniu żony ukochanego zdaje sobie sprawę, że może się przyczynić się do czyjegoś nieszczęścia.



 Nisrine szykuje się do ślubu i nie tylko udaje przed rodziną ukochanego, że jest grzeczną i skromną dziewczyną, ale także ukrywa przed nim fakt, że nie jest dziewicą. Z pomocą i wsparciem przyjaciółek przechodzi operację przywrócenia błony dziewiczej.
Jamale walczy z upływającym czasem, próbuje zachować młodość i urodę, a także  zrealizować marzenia o karierze, jednocześnie zajmując się rodziną, nie czuje jednak ich wsparcia i jest zmęczona swoim życiem.
Rima, najbardziej skryta z bohaterek, ukrywa za twardą maską i złością swoją fascynację kobietami i orientację seksualną.
Najsmutniejsza ze wszystkich jest historia Rose, która nigdy nie znalazła w życiu czasu dla siebie i swoich uczuć, bo zajmowała się chorą psychicznie siostrą Lili i choć szansa na miłość pojawia się, w dość późnym już wieku, kobieta rezygnuje z tego uczucia, to luksus, na który nie może sobie pozwolić przy obowiązkach jakie sobie narzuciła.
Historie kobiet, nie są tak ważne jak ich emocje, cierpienie i  to jak sobie z nimi radzą i jak sobie pomagają. Labaki nie moralizuje, nie ocenia, pozostawia myślenie nam-obserwującym, a ona tylko pokazuje.

Dodatkowe atuty filmu, to piękne kolory, jak z filmów Almodovara i muzyka. Dla mnie również zobaczenie Bejrutu oczami jego mieszkanki, bo turyście miasto to wydaje się nowoczesne, otwarte, pełne energii i bardzo pociągające. W przeciwieństwie do innych krajów z dużym udziałem muzułmanów w przekroju wyznaniowym, czuje się swobodę, prawdopodobnie, dlatego, że udział chrześciajan jest też bardzo znaczny, ale głownie widać to patrząc po prostu na ludzi na ulicach i obserwując podejście do mnie, to znaczy kobiety turystki. Porównując pozycję kobiety z Dubajem czy Malezją, gdzie ja po prostu nie istniałam, w taksówkach, hotelach czy restauracjach, zwracano się wyłącznie do mojego męża (który notabene wygląda jak ArabJ), a przechodnie rzucali mu złe spojrzenia ze względu na białą, „rozebraną” żonę, która idzie sobie swobodnie, zamiast grzecznie dreptać za nim lub za rękę, w Libanie jest zupełnie normalnie. Z drugiej strony, pamiętam, że w zeszłym roku przed wyjazdem do Libanu, czytaliśmy, że o ile nie ma problemu z przekraczaniem granicy Libanu  na lotnisku w Bejrucie, to w przypadku wjazdu drogą lądową z sąsiednich krajów, powinniśmy mieć ze sobą akt ślubu, a kobieta w wieku pomiędzy 17- 30 lat podróżująca samotnie, pozwolenie męża i dodatkowe papiery... Czytałam, też o dużej skali i popularności zabiegów rekonstrukcji błony dziewiczej w krajach muzułmańskich i wśród muzułmanek za granicą, a przecież kobiety w tym filmie, kobiety na ulicach Bejrutu, są takie same jak wszędzie, mają podobne problemy i marzenia, to znaczy podobne i różne, bo co kobieta to cały ocean myśli, uczuć  i pragnieńJ

Polecam z czystym sumieniem, to ładny film i zostaje w głowie na dłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz